piątek, 18 listopada 2016

Dlaczego ludzie nie akceptują grubasów?

Dzisiaj chciałam opowiedzieć Wam trochę o swoich sposobach na to, jak czuć się bardziej seksownie i kobieco mimo dodatkowych kilogramów na wadze, jednak Wasze komentarze pod poprzednim wpisem o tym jak zaakceptowałam siebie natchnęły mnie do tego, żeby poruszyć inny temat.
Zanim jednak przejdę do rzeczy, chciałabym Wam  serdecznie podziękować za wszystkie miłe słowa. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tak dużym odzewem i co mogę powiedzieć... Miło jest pisać bloga gdy ma się świadomość, że mnie czytacie i dzielicie się swoimi przemyśleniami. To bardzo inspiruje!
Część z Was słusznie zauważyła, że nie należy popadać w skrajność i gloryfikować otyłości. Chcę zaznaczyć, że nie jest to moim celem. Prowadzę bloga po to, żeby pokazać jak wygląda życie z perspektywy osoby puszystej. Z myślą o innych kobietach, które zmagają się z podobnymi problemami i w nadziei, że chudzi dzięki temu spojrzą też na nas łaskawszym okiem. Wiele razy spotkałam się z przejawami nietolerancji, ale nie chcę się na ten temat szczegółowo rozpisywać, bo z założenia ma być tu pozytywnie. Nie jest jednak tajemnicą, że nasze społeczeństwo wciąż ma problem z akceptacją ludzi odmiennych, którzy nie pasują do podświadomie narzuconych wzorców. Może to wynikać z pewnego rodzaju strachu. Strachu przed czymś nowym, nieznanym, obcym... Ja chciałabym, żeby dzięki mojemu blogowi trochę nas grubasków poznali i żeby zdali sobie sprawę, że my też jesteśmy ludźmi tak jak oni i mamy swoje uczucia. Może wtedy pomyślą zanim coś przykrego szepną, bo słowa potrafią ranić...
Inaczej oczywiście wygląda sprawa w dużych miastach, inaczej na wsi czy w tych mniejszych miasteczkach, ale prawda jest taka, że przykre sytuacje mogą zdarzyć się wszędzie. Ja nauczyłam się ignorować złośliwe komentarze i różnego rodzaju docinki, nauczyłam się uśmiechać mimo wszystko i chodzić z podniesioną głową. Zauważyłam, że odkąd mam większy dystans do siebie, ludzie też traktują mnie przychylniej. Mimo wszystko od czasu do czasu zdarzają mi się takie sytuacje jak ostatnio, gdy mierzyłam gorsety w przymierzalni jednej z popularnych sieciówek. Dziewczyna w kabinie obok szepnęła do swojej koleżanki z niesmakiem: "Po co kupuje takie rzeczy? Lepiej by schudła, a nie wciskała się w gorset, bo i tak będzie wyglądała jak świnia". Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie zrobiło mi się przykro. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że takimi osobami w ogóle nie warto zawracać sobie głowy, bo zwyczajnie nie są tego warci. Słyszałam gdzieś takie mądre zdanie, że denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych. Myślę, że jest w tym sporo racji. Nie należy się przejmować wszystkim, co mówią ludzie, analizować tego, a tym bardziej brać do siebie. Szczególnie jeśli są to osoby, które w ogóle nas nie znają i oceniają tylko na podstawie wyglądu.

A jak to jest u Was? Czy spotykałyście się/ spotykacie ze złośliwymi docinkami innych ludzi na temat Waszej tuszy? Jak sobie z tym radzicie?

13 komentarzy:

  1. Ja nie jestem przy sobie i ominęło mnie to. Mam taką przemianę materii, że patrząc na moją mamę, nie powinnam mieć z tym problemów.
    Nigdy nie naśmiewam się z ludzi "przy sobie", każdy z nas jest inny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Każdy z nas jest inny i każdemu należy się szacunek :)

      Usuń
  2. Jestem bardzo szczupłą osobą i właśnie z tego powodu często słyszałam docinki..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym przyznam szczerze nie pomyślałam, bo skupiłam się na osobach "plus size". Ale wierzę... każde odstępstwo od w cudzysłowie "normy" (co to w ogóle znaczy- normalny? :/) czasami jest powodem nieprzychylnych komentarzy...

      Usuń
  3. och kochana, a w nosie to miej! :) ja jestem dość szczupła (42kg, 160cm) i wiesz ile słyszę głupich docinków? :P "zjedz coś", "pewnie anoreksja" i tak dalej, i tak dalej :P
    jem jak wściekła, mama śmieje się, że mam tasiemca. Ale u mnie w domu wszyscy są szczupli :) taka przemiana materii po prostu :) nic sobie nie robię z czyjegoś gadania, bo i co mnie to?
    Rób swoje i się nie przejmuj, po prostu! :)
    pozdrawiam
    http://zyciejakpomarancze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ja też się nie przejmuję zwykle, ale czasami trochę mi jednak smutno...

      Usuń
  4. Ja w swoim życiu nie natknęłam się na aż tak bezpośrednie słowa krytyki co do mojej wagi... To, że od zawsze zmagam się z dodatkowymi kilogramami i od jakiegoś czasu tę walkę wygrywam nie zmieniło wcale mojego myślenia i odporności. Wiem jak czuje się osoba gruba... To wcale nie jest łatwe życie. Ja nigdy, przenigdy nie skrytykowałam żadnej osoby za to jak wygląda i dziwi mnie bezpośredniość innych.... A ten temat to temat rzeka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co jakiś czas słyszę takie uszczypliwe komentarze i to głównie od innych kobiet co mnie dziwi... Był czas kiedy się tym przejmowałam, może nawet trochę za bardzo. Teraz trochę się uodporniłam chyba :)

      Usuń
  5. Jestem licealistką, i jak wiadomo w szkole niektórzy nie mają skrupułów:/ nie umiem sobie z tym radzic. :) po prostu po kilku dniach przechodzi zdenerwowanie itd. :) zaczynam akceptować siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w liceum nie było tak źle, najgorzej chyba dokuczały dzieciaki w gimnazjum. Trzymaj się, najważniejsze to znać swoją wartość :)

      Usuń
  6. Aktualnie nowe pokolenie uczy się akceptować inność od małego. Dawniej tej edukacji chyba nie było. Pozostaje mieć nadzieję, że szacunek do innych ludzi jest w każdym z nas. A na marginesie mimo wszystko lubię stereotyp, że puszyści są weselszymi ludźmi niż zasuszone smutasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z rocznika 88 i za moich czasów wyglądało to trochę inaczej. Każdy kto trochę się wyróżniał nie miał w szkole łatwego życia. Dobrze, że teraz nauczyciele reagują i uczą dzieciaki od małego, żeby nie wyśmiewać się z innych.

      Usuń
  7. Ja jakos na docinki reaguje uśmiechem, wiem, że nie jestem szczupła i akceptuje to...głowa do góry i nie przejmuje sie tym. Takie docinki miałam w szkole podstawowej, a teraz czasem ktos z rodziny cos powie a ja mam to w nosie (:

    OdpowiedzUsuń